Detox ZERO – jak oczyścić organizm? KONKURS!

Fajnie byłoby tak bez żadnego wysiłku oczyszczać organizm z toksyn i utrzymywać linię, prawda? TO MOŻLIWE, dzięki innowacyjnemu produktowi jakim jest Detox ZERO. Przeczytajcie naszą recenzję!

Jak oczyścić organizm z toksyn?

Właściwie to mogłabym dać Wam kilka, wiążących rad i obiecać, że jeśli będziecie się do nich stosować, to sobie ten organizm elegancko oczyścicie a przy okazji zachowacie linię.

Przede wszystkim istotne jest to, żeby zrezygnować z głodówek. Zdrowe, racjonalne żywienie to podstawa. 5 posiłków dziennie, o stałych porach, i odpowiednio zbilansowanych, to klucz do sukcesu.

Warto też codziennie z rana pobudzać funkcjonowanie jelit w czym mogą poranne ćwiczenia oraz picie na czczo ciepłej wody z sokiem z cytryny.

Zaopatrz się w blender. Dzięki niemu przygotujesz sobie codziennie soki i smoothie warzywno owocowe, które świetnie oczyszczą organizm z toksyn. Myślę, że już całkiem niedługo pokażę Wam tutaj jakieś oczyszczające koktajle.

No i błonnik. Powinniśmy dostarczać organizmowi codziennie od 25 do 40 gram błonnika. Dzięki temu poprawimy perystaltykę jelit i oczyścimy organizm z toksyn.

Ostatnia moja rada – to woda. Pijcie jej tyle, ile tylko chcecie, a nawet jak nie chcecie, to powinniście wypijać przynajmniej 2 litry dziennie.

Jest coś jeszcze – DETOX Zero

Ten napój jest absolutnie bezkaloryczny a schłodzony nieziemsko orzeźwia. Ale najważniejsze jest jego działanie. Zawiera wyłącznie ekologiczne składniki, a do tego pomaga oczyścić organizm z nadmiaru toksyn.

Dlaczego warto go stosować? Oto kilka jego zalet:

  • jednym ze składników DETOX Zero jest sencha. A wiadomo nie od dziś, że ta herbata uznawana jest za największy sekret długowieczności. Do tego pomaga walczyć z  nadwagą.
  • dodatek trawy cytrynowej sprawia, że DETOX zero uspakaja a nawet działa przeciwbólowo
  • dzięki sokowi z pnia brzozy możemy uzupełnić witaminy i minerały a do tego zapobiec nowotworom
  • Roooibos to prawdziwy biały kruk Detox Zero. Ma działanie przeciwzapalne i poprawia kondycję skóry.

Jak więc widzisz, produkt pozwala nie tylko zadbać o wagę oraz oczyszczenie organizmu ale również o jego stan. Będziesz wiecznie młoda(y) , piękna(y) i … No cóż.. jeśli chcesz wiedzieć jaka(i) jeszcze, może po prostu spróbuj!

dsc03545

dsc03546

dsc03547

dsc03548

 

Chcesz sprawdzić działanie DETOX Zero? Weź udział w naszym konkursie. W komentarzu pod tym postem, napisz jak dbasz o swoje zdrowie! Na autorów 3, najciekawszych odpowiedzi, czekają 3 zestawy Detox Zero – każdy po 12 butelek. DO DZIEŁA! Konkurs trwa od 1.12.2016 do 10.12.2016r

P.S. Razem z odpowiedzią, zostaw też swój adres email, w razie wygranej weźmiemy pod uwagę dane do wysyłki podesłane wyłącznie ze zgłoszonego przez Ciebie emaila.

 GRATULUJEMY WYGRANYM, o dane do wysyłki nagrody ( na maila : kontakt.whatsupgniezno@gmail.com prosimy:

Sunny Lavi, tamlin i chaberek. Na maile czekamy do 5 stycznia włącznie

Podziel się...Share on FacebookShare on Google+Tweet about this on TwitterShare on LinkedIn

29 thoughts on “Detox ZERO – jak oczyścić organizm? KONKURS!

  • 1 grudnia 2016 - 18:13
    Permalink

    Walka o zdrowie w moim wydaniu zaczyna się wczesną jesienią – zawierzam naturze i ufam, że to, co najlepsze, jest dookoła nas i wystarczy to tylko odpowiednio wykorzystać. Świetną metodą są domowe przetwory, które utrwalają magiczne działanie naturalnych wspieraczy odporności. I tak, po godzinach żmudnej pracy przy kuchennym stole i garnkach, w domowej spiżarni pojawiają się kolejno: syrop z pigwy z kawałkami owoców, który potem każdego ranka trafia do herbaty; syrop z czarnego bzu, który przegania przeziębienia, zanim wejdą za próg; cytrynowa konfitura z bazylią, która zwalcza najmniejsze nawet kichnięcia; syrop z lipy, który z każdą gorączką rozprawia się w mig. Do tego prawdziwy miód, świeży imbir i żadne jesienne słoty nie są mi straszne.

    Odpowiedz
  • 1 grudnia 2016 - 19:01
    Permalink

    By dbać o swój zdrowy tryb życia w dużej mierze stawiam nacisk na produkty, które zawierają jak najmniejszą liczbę konserwantów i sztucznych barwników. Ograniczam jedzenie tzw. śmieciowe oraz staram się jeść jak najwięcej domowych obiadków.

    Odpowiedz
  • 1 grudnia 2016 - 22:10
    Permalink

    piję wodę, biegam, ćwiczę,
    kalorie codziennie liczę,
    fast foodów unikam,
    w domu nigdy się nie zamykam

    Odpowiedz
  • 2 grudnia 2016 - 01:18
    Permalink

    Ja by zadbać o swoje zdrowe skupiłem się na aktywności fizycznej – regularnie, 3 razy w tygodniu wybieram się na siłownię na ok. 1,5 godziny. Unikam niezdrowego jedzenia – może nie posiadam diety, ponieważ nie jestem typem osoby, która utrzyma rygorystyczną dietę, za to unikam słodyczy, chipsów, alkoholu, fastfood’ów i innego rodzaju niezdrowego jedzenia – to akurat nie jest zbyt trudne. Cukier zamieniłem na miód. Dodatkowo piję dużo herbaty głównie japońską zieloną, czerwoną pu erh(która oczyszcza organizm z toksyn) oraz ostatnio zacząłem pić herbatę rooibos – która bardzo dobrze nawadnia organizm. Jeszcze muszę pomyśleć o zmianie nawyków związanych ze spaniem, ponieważ czas trwania mojego snu jest zbyt krótki. Pozdrawiam

    Odpowiedz
  • 2 grudnia 2016 - 12:04
    Permalink

    Sport i ruch na świeżym powietrzu,
    warzywa i owoce
    rzecz jasna-
    To zestaw,który na odporność moją wzrasta.
    bardzo zdrowe połączenie,
    Najlepiej działa na jesienno-zimowe wzmocnienie!
    Sałatki,spacery,zdrowe koktajle i ćwiczenia,
    Podniosą każdego z apatii i odrętwienia!
    Sprawiają,że marudna teściowa…już stara
    Która cały czas narzeka i siedzeniem codziennie w domu się kara
    Przestaje marudzić,wzrost sił witalnych docenia…
    I nawet potrafi mi rzucić komplement… od niechcenia 😉
    Gdy sok z malin,bzu i aroni na stół stawiam
    Dopełniam cudu w mej rodzinnie,bo ich zdrowie naturalnie zbawiam:)

    Odpowiedz
  • 2 grudnia 2016 - 12:16
    Permalink

    Dbając o swoje zdrowie staram się dbać również o figurę i podczas jesiennych,deszczowych dni, szczególny nacisk kładę na zbilansowaną dietę,codzienny wysiłek fizyczny,i ulubione przeze mnie stwierdzenie–pompowanie mózgu na świezym powietrzu.Dzięki tym 3 zasadom w moim domu każdego dnia gościmy mnóstwo energii i optymizmu.Co ważne–sprawią one,że z wielkim entuzjazmem powitam wiosnę,ponieważ nie będę mieć dodatkowych kilogramów po zimie:)

    Odpowiedz
  • 2 grudnia 2016 - 13:46
    Permalink

    Myślę , że we wszystkim co robimy ważny jest zdrowy rozsądek i słuchanie własnego organizmu. Dlatego staram się zdrowo odżywiać, uprawiać regularnie sport, ale kiedy czuje, że potrzebuje odpoczynku i regeneracji nie robię nic na siłę, nie zmuszam się do ćwiczeń tylko idę na masaż lub saunę. Nie odmawiam sobie wszystkiego kalorycznego i słodkiego. Kiedy mam ochotę na słodką przekąskę sięgam po syrop klonowy, gorzką czekoladę lub galaretkę z owocami. I najważniejsza zasada, ciało nierozerwalnie łączy się z duchem… dlatego karmię się dobrymi komediami i dobrą energią pozytywnie zakręconych ludzi. Smutasów i pesymistów omijam dalekim łukiem, otaczam się ciepłymi serdecznymi ludźmi i ja sama uśmiecham się do innych.

    Odpowiedz
  • 2 grudnia 2016 - 21:32
    Permalink

    W dzisiejszym świecie udogodnień i gotowców nie trudno wyrobić sobie opinię „dziwadła” stosując się do praktyk naszych babć czy to w dziedzinie dbania o zdrowie, urodę czy jakąkolwiek inną dziedzinę życia. Choć nie wyrzeknę się okresu ślepego zaufania wobec sztucznych witamin i zupek w proszku, to z dumą stwierdzić mogę, że mam go za sobą.
    Najbardziej konkretnej i wręcz uderzeniowej zmiany postawy doznałam w ciąży i po urodzeniu dziecka. Wtedy to okazało się, że masowo stosowane przeze mnie kosmetyki mogą szkodzić podobnie jak chętnie łykane witaminki. Tego nie wolno, tego należy unikać… Zaraz zaraz… A więc to co reklamy prezentują jako luksus dla dorosłego jest zagrożeniem dla dziecka? Zawsze myślałam ze to samo dobro. W kolejnych etapach rozwoju sytuacji dowiadywałam się coraz to nowszych rzeczy. Po urodzeniu dziecka, bombardowana wprost reklamami produktów kosmetycznych przeznaczonych specjalnie dla dzieci zaopatrzyłam się w pokaźną kolekcję i … znów doznałam szoku. Okazało się, że nawet te najdelikatniejsze uczulają. Okazało się że dla skóry dziecka najlepsze są naturalne produkty – mąka ziemniaczana zamiast zasypki, płynna parafina zamiast oliwki, sama woda zamiast mydła czy żelu, dodatkowo przemywam dziecku skórę odwarem z siemienia lnianego (wcześniej stosowałam rumianek, ale okazało się ze może uczulać), kąpię w krochmalu.
    Taka dawka wiedzy nie mogła znaleźć jednak zastosowania jedynie w odniesieniu do dziecka. Zaprowadziłam też zmiany we własnym „samostosowaniu” kosmetyków – używam produktów dla dzieci lub kosmetyków ekologicznych, zamiast odżywki do włosów, stosuję naturalne ziołowe płukanki, przemywam twarz ziołami zamiast tonikiem itd. Mam też tendencję do zwracania się w kierunku klasycznych kosmetyków, stosowanych od dawna przez nasze mamy czy nawet babcie np. szare mydło. Więc jak widać odwrót o 180 stopni. Czasem jest ciężko, reklamy kuszą … hmm… początkowo robiłam to dla dziecka, na tym etapie często dotykało mojej skóry, chciałam być pewna że go nie uczulę.
    Zmiany zaszły również w sposobie Naszego odżywiania. Nie gotuję dziecku osobnych dań, zamiast tego zmodyfikowałam swoje własne podejście do kulinariów, tak byśmy wspólnie z czystym sumieniem siąść przy stole, bez strachu, że dziecko zechce skosztować mojego odmiennego niezdrowego dania. Nie będę ukrywała, że moje zadatki na zostanie domorosłą dietetyczką są raczej przeciętne. Czytam, czytam, czytam… Odkąd zostałam mamą więcej dowiedziałam się o żywieniu niż przez całe moje życie. Ułożenie idealnego jadłospisu to jednak nie proste zadanie, zwłaszcza, że skrupulatne odmierzanie ile czego, kiedy i jak często powinno się spożyć… to nie moja bajka. Całościowa dieta musi też uwzględniać gusta smakowe, zachcianki, wyobrażenie o zdrowym odżywianiu i zwyczaje żywieniowe rodziny… To znaczne utrudnienie, choć do pokonania, staram się. Zamiast analizować niezrozumiałe tabelki, trzymam się oczywistych zasad bazujących na naturalnych składnikach, unikaniu gotowców i ulepszaczy smaku. Często też powracam do smaków dzieciństwa – dzieciństwa na wsi. Kwasy Omega? Dopiero niedawno świadomie wzięłam je sobie do serca. Moment, w którym pierwszy raz w życiu zakupiłam i odkryłam zastosowanie oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia, nastąpił wraz z rozpoczęciem dokarmiania syna i lekturą sterty poradników żywieniowych. Niedawno odkryłam jeszcze bardziej (do niedawna) tajemniczy (bo mniej rozpowszechniony) specyfik – olej lniany. Ten ma nieco gorzkawy smak, ale dodany do posiłku w małej ilości nie zagraża walorom smakowym… za to zdrowotnych właściwości posiada bez liku. Czuję się spokojna o poziom dostarczanych organizmowi kwasów Omega dzięki tym dwóm źródłom. Czy aby słusznie? I czy proporcje są odpowiednie? Chyba nigdy nie zdobędę tej pewności. Ufam opisom specjalistów i etykietom – nie można znać się na wszystkim.
    W przypadku przeziębienia cały dom nastraja się do walki z wampirami, zapach czosnku wdziera się w każdy kąt oprócz mojego niewzruszonego zakatarzonego nosa. Nie zapominam również o innych składnikach odżywczych. Witaminę C najchętniej przyswajam w postaci ogórków kiszonych. A wszystko zalewam znanymi mi od dziecka naparami ziołowymi z lipy, rumianku czy dziurawca.
    A na dolegliwości brzuszkowe – wywar z siemienia lnianego. Obecnie sposób ten stosuję już rutynowo, znany w mojej rodzinie od dawna, a w odniesieniu do dziecka wcześniej skonsultowana z pediatrą. Bardzo cenię sobie właściwości lnu pod każdą postacią. Mój syn niemalże od niemowlęctwa zna smak wywaru z siemienia lnianego i co ciekawe – bardzo go lubi, co daje mi komfort stosowania w razie potrzeby. Co ciekawe początkowo napój ten stosowałam jedynie w razie zaparć u dziecka, jednakże zasadność jego zastosowania potwierdziła lekarka również w przypadku biegunki. Taki wywar osłania ścianki jelit, reguluje pracę żołądka, oczyszcza i co najważniejsze – jest całkowicie bezpieczny. Podaję go synowi ale również zażywam go sama, gdy tylko zauważę jakiekolwiek nieprawidłowości ze strony żołądka a także jako dodatkowa ochrona podczas zażywania antybiotyku czy innych leków.
    Jak widać doceniam to co naturalne, proste i sprawdzone. Nie sposób ukryć wpływu macierzyństwa na mój styl bycia jak również tego, że moja dieta przeplata się nierozłącznie z dietą mojego dziecka. Podobnie rzecz się ma w odniesieniu do kosmetyków i innych sposobów dbania o siebie. Czas mija. Im syn będzie starszy tym większe pole do popisu będę miała w opisywanych kwestiach… tylko, że teraz już mi na tym nie zależy. Zmiana jaka we mnie zaszła jest trwała, takiej dawki wiedzy nie sposób usunąć. Wolę więc pewniaki, nie wierzę reklamie ani rozleniwiającym wynalazkom. Oto mój sposób dbania o siebie – hasło przewodnie: Ufam naturze i babci. Niech tak zostanie.

    Odpowiedz
  • 2 grudnia 2016 - 22:41
    Permalink

    Jako, iż jestem w ciąży najpierw konieczne stało się ze względu na stres i obciążenie zrezygnowanie z pracy i pójście na zwolnienie lekarskie. Zmieniłam dietę na bogatą w ryby, warzywa i owoce, zrezygnowałam z picia czarnej herbaty na rzecz kawy zbożowej oraz zaczęłam stosować suplementy witaminowe gwarantujące prawidłowy rozwój dziecka. Od dłuższego czasu większość prac domowych, zakupów (głównie ekologicznych) oraz obiady przygotowuje mój mąż i powiem, że mu fantastycznie to wychodzi (żałuję że dopiero teraz wyszedł jego kunszt kulinarny), choć czasem musi gotować podwójnie, gdyż przepada za mięsem więc musi dla siebie zrobić coś innego. Staram się jeść inaczej niż do tej pory a mianowicie często za to w mniejszej ilości, rezygnując z dodatku soli a wprowadzając więcej ziół. Unikam huśtawek nastrojów i stresu, gdy nachodzą mnie takie momenty to włączam sobie i mojemu malcowi w brzuszku muzykę relaksacyjną albo oglądam jakiś film, bądź pochłania mnie lektura książki. Mąż dzielnie mi towarzyszy, stanowi, co bardzo ważne, silne oparcie w każdej chwili, łącznie ze spełnianiem moich najróżniejszych zachcianek, aż po czułe i delikatne masaże brzucha i stóp, które uwielbiam. Czuję, że mnie, a właściwie nas bardzo kocha i dzięki temu jestem spokojna i bezpieczna. Większość czasu niestety spędzam w łóżku, ale co drugi dzień staramy się wyjść dotlenić na krótki spacer, by poprawić krążenie w nogach. Ponadto często wietrzę pokój w którym przebywam, by uniknąć bólu głowy z powodu niedotlenienia. Zrezygnowałam w większości z kosmetyków, które często używałam, zwłaszcza zawierających retinol i kwasy owocowe. Obecnie stosuję tylko delikatne hipoalergiczne, dbając zwłaszcza o higienę intymną. Zmianie uległa również sfera ubierania – porzuciłam spodnie dżinsowe oraz uciskowe skarpetki czy springi oraz zastąpiłam bieliznę ze sztucznych tkanin na lekkie przewiewne bawełniane czy lniane. No i zrezygnowałam (ze względu na zwiększone ryzyko zakażeń dróg rodnych) z długich nasiadówek w wannie na rzecz prysznicu w letniej wodzie. Dzięki temu i mąż jest zadowolony, gdyż łazienka nie jest tak długo zajęta a oszczędzony w ten sposób czas możemy przeznaczyć dla siebie 🙂

    Odpowiedz
  • 3 grudnia 2016 - 10:07
    Permalink

    Dobry sen gwarantuje piękny dzień.
    Trening i sauna, później z lodem wanna
    Hartuje ciało i ducha
    Nie przychodzi więc Kostucha!

    Odżywianie ma znaczenie, detoks niczym butla z tlenem
    Dla nurka, któremu pękła rurka!
    Sencha, Yerba, czasem żeń-szeń
    gładzą toksyny niczym mieczem!

    Odpowiedz
  • 3 grudnia 2016 - 10:38
    Permalink

    Dużo ruchu, zdrowa dieta
    W słuchawkach tylko Antonio Zabaleta.
    Picie wody, garść orzechów
    Codzienne czynności bez pośpiechu.

    Owoce, warzywa każdego dnia
    Cukru ZERO! Unikaj jak ognia!
    Zielona herbata zrobi robotę
    Najlepiej podchodzi wieczorem w sobotę!

    Odpowiedz
  • 3 grudnia 2016 - 11:53
    Permalink

    Moim hasłem na zdrowie to : Rozpieszczam swoje ciało !
    1) Po całym tygodniu pracy i zajęć na uczelni mam ochotę odprężyć się i zrelaksować.Robię w domowym zaciszu własne spa.Pierwszym punktem są długie kąpiele:
    -odświeżające
    Do ciepłej wody wrzucam dwie garście świeżych kwiatów (róży, tulipana, lilii). Dla wzmocnienia efektu dodaję kilka kropli olejku eterycznego (różanego, waniliowego, jaśminowego).
    -antycellulitowe
    Dodaję borowinę lub algi.Robię sama nalewki do kąpieli: 100 g bluszczu pnącego zalewam 1,2 litra wrzącego octu winnego. Odstawiam na 6 godzin. Odcedzam i wlewam do kąpieli.
    -odżywcze
    Do ciepłej wody wlewam własną miksturę – w litrze gorącego mleka rozpuszczam 6 łyżek miodu.
    -łagodząco-złuszczające
    Szklankę otrębów pszennych gotuję na małym ogniu przez 5 minut w 2 litrach mleka. Wlewam do kąpieli i mieszam.Wszystkie kąpiele dają mi chwilę spokoju i maksymalne odżywienie skóry.

    2) Niezbędnym elementem mojego zdrowia jest odpowiednia dieta.To ona sprawia,że czuję się wyśmienicie od środka.Odżywiam się prawidłowo. Jadam pięć posiłków dziennie – jeden duży (obiad), dwa mniejsze (śniadanie, kolacja) i dwa skromne (lunch, podwieczorek). Unikam potraw gotowych, przetworzonych i smażonych, zbyt gorących i zbyt zimnych. Sięgam po produkty świeże, pełnoziarniste pieczywo i makarony, kasze, warzywa, owoce, ryby morskie, nasiona, orzechy, jajka. Na ile to możliwe, urozmaicam menu. Wcale nie muszę się ciągle odchudzać. Wprowadzam do jadłospisu takie produkty, które w naturalny sposób wspomagają przemianę materii i zapobiegają odkładaniu się tłuszczu. Nie zapominam o piciu sporej ilości wody.Woda jest najlepsza !

    3) Kiedy tylko mogę, PORUSZAM SIĘ! Siedzący tryb życia prowadzi do otyłości i licznych problemów zdrowotnych.Kiedy się nie poruszam jest ospała i apatyczna.Zawsze znajduję czas na ciekawe aktywności.Idealnym rozwiązaniem jest ruch na świeżym powietrzu.Wcale nie muszę biegać jak maratończyk.Wystarczy pół godzinny spacer na świeżym powietrzu.

    Odpowiedz
  • 4 grudnia 2016 - 23:02
    Permalink

    Nigdy nie przykładałam zbyt dużej wagi do zdrowia, nie byłam typem sportsmenki, nie potrafiłam żywić się kiełkami i liśćmi sałaty… Jednak gdy zaszłam w ciążę nastąpił pewien przełom, bo byłam zmuszona zacząć bardziej o siebie dbać i przywiązywać wagę do tego, co jem czy robię. Po urodzeniu synka wiele z moich zdrowszych nawyków pozostało, gdyż teraz tym bardziej uświadamiam sobie, jak ważne jest bym dbała o siebie i swoje zdrowie. Gdy patrzę na mojego malutkiego synka nie dopuszczam do siebie myśli, że niedługo mogłoby mnie w jego życiu zabraknąć. Dlatego zaczęłam się ruszać i staram się z rozsądkiem odżywiać.
    Z rozsądkiem oznacza dla mnie, że jem właściwie wszystko, ale w odpowiednich ilościach, a kiedy mogę wybieram produkty zdrowsze.

    Nie jestem na żadnej konkretnej diecie, bo to nie dla mnie. Odżywianie, właściwa dieta powinna być normalnym przyzwyczajeniem, nawykiem, a nie czymś, co stosujemy przez tydzień czy dwa i ze zniechęceniem czy rezygnacją rzucamy się na pizzę.
    Po pierwsze przyznam się, że zdarza mi się zjeść pizzę czy jakiegoś fast fooda, powiedzmy raz na miesiąc czy dwa. Myślę, że nie szkodzę tym sobie, bo resztę czasu staram się jeść zdrowo. Co więc dla mnie oznacza zdrowo?

    Banał- dużo warzyw, owoców, ograniczam tłuszcze i słodycze. W sezonie letnim standardowym śniadaniem jest twarożek z ogórkiem, rzodkiewką albo miska pomidorów z cebulką i jogurtem. Można wkruszyć trochę białego sera albo jeszcze lepiej białego wędzonego, który dodaje super posmak i wspaniałe śniadanie gotowe!
    Pilnuję by raz dziennie zjeść porządny obiad czy obiadokolację, koniecznie na ciepło.
    Gdy zdarza mi się smażyć wybieram oliwę z oliwek zamiast oleju, a smalcu moja kuchnia chyba w życiu nie widziała.
    Zaprawiając zupę czy sos zawsze wybieram jogurt naturalny zamiast śmietany. Ostatnio mam fazę na jogurt grecki, który nadaje się do wszystkiego!
    gdy mam czasem ochotę zaszaleć z jakimś fajnym daniem typu np. tortilla zamiast naładowanych konserwantami i kaloriami sosów wykorzystuję właśnie jogurt grecki – np. dodaję ogórka i przyprawę do tzatziki i już pyszny gotowy sosik. Na ostro? Wystarczy młynek z mieszanką ostrych przypraw. Majonez czy ketchup nie są konieczne!
    Często zamieniam popularne ziemniaki na kasze czy ryże i wybieram te naturalne, z dużą zawartością błonnika.
    Czarną herbatę zamieniłam na zieloną- oczyszczającą i czerwoną- wspomagającą przemianę materii.
    Jesienią, gdy jest wysyp jabłek często przygotowuję z nich chipsy – stanowią świetną przekąskę, gdy nachodzi mnie ochota na coś słodkiego.
    Gotując obiadki dla synka nauczyłam się korzystać z garnka do gotowania na parze i często sobie także robię na parze warzywa do obiadu.
    Ostatnim moim nabytkiem jest grill elektryczny, dzięki któremu mogę smażyć i piec mięska zupełnie bez dodatku tłuszczu. Zrobiłam nawet kanapkę typu gyros w wersji light – specjalne pieczywo- wybrałam to ciemne, zamiast tłustego mięsa pierś z kurczaka, dobrze doprawiona, mieszanka sałat, ogórek, pomidor, zamiast tłustego żółtego sera plasterek mozarelli, a zamiast majonezowego sosu wspomniany wyżej tzatziki z jogurtu. PYCHA! Kto powiedział, że zdrowe musi być nudne????

    Do tego pół roku po urodzeniu synka postanowiłam zapisać się na trening cardio, gdzie pod okiem trenera ćwiczę na bieżni i orbitreku. Żeby uzyskać efekt satysfakcjonujący dowiedziałam się tam od trenera jak ćwiczyć by spalić tłuszcz i dlatego pilnuję bardzo czasu moich treningów i odpowiedniego tętna – bo ono jak się okazuje decyduje o tym czy spalamy tkankę tłuszczową czy rozbudowujemy mięśnie. Jak już waga zaczęła mi delikatnie spadać, trener ułożył mi trening spalający na zmianę ze wzmacniającym. To poprawia moją kondycję i bezpośrednio dbam w ten sposób o serce. Mam nadzieję, że ten ruch będzie towarzyszył mi już zawsze 🙂

    Odpowiedz
  • 5 grudnia 2016 - 19:31
    Permalink

    Witam,
    odpowiadając na powyższe pytanie konkursowe, chciałam zaznaczyć, że moja wypowiedź będzie miała związek raczej z p s y c h o l o g i ą człowieka.
    Zatem:
    a) to co jemy, jak często ćwiczymy, poruszamy się związane jest od środowiska i warunków w jakich żyjemy. Jeśli od początku nam (później osobom z najbliższego otoczenia) zależy na sobie i innych, nie będzie nigdy raczej potrzebna kuracja detox, bowiem umysł naturalnie wybiera produkty potrzebne i niezbędne dla funkcjonowania; psychika jest mocna;
    b) jeśli jednak środowisko w młodości wpłynęło źle na naszą psychikę, wszystko autonomicznie się pogarsza- stosunki z innymi, autoafirmacja itd.
    Próby oczyszczania ciała nie będą efektowne, kiedy błąd tkwi w psychice.

    Zatem:
    a) przebywam w środowisku przyjaznym;
    b) jeżdżę rekreacyjnie na rowerze;
    c) w młodości chodziłam na SKS, grałam w szkole w zawodach drużynowych;
    d) ćwiczę umysł, lubię matematykę (dostałam się na AM, studiowałam chemię);
    e) piję herbaty ziołowe, wodę i soki, jem kaszki, owsianki, surówki itd.

    Odpowiedz
  • 6 grudnia 2016 - 15:28
    Permalink

    D ieta bogata w witaminy
    B liskość i wsparcie od najbliższych i rodziny
    A ktywność fizyczna mile wskazana
    M iłość, która działa jak witamina dozowana

    O prócz tego brak nałogów

    Z awsze z uśmiechem i optymizmem patrzyć przed siebie
    D bać o właściwe organizmu nawodnienie
    R aczej stosować kosmetyki naturalne
    O czyszczają organizm i są dla ciała idealne
    W szystko wzbogacone sportu uprawianiem
    I ekologicznym zdrowym odżywianiem
    E fekty takiego detoxu przyjdą same i dadzą rezultaty niesłychane

    Odpowiedz
  • 6 grudnia 2016 - 19:01
    Permalink

    Myślę, że przełomowe dla mnie było to gdy zaczęłam przykładać wielką wagę do tego, by obserwować swoje ciało. Od paru miesięcy odżywiam się naprawdę zdrowo – ograniczyłam prawie do zera przetworzoną żywność, gotowe dania, białe pieczywo. Papierosy poszły w odstawkę, alkohol też przestał być nieodzowny przy każdej okazji. Przestałam odczuwać potrzebę wypicia tego paskudnego piwka w barze bo wszyscy znajomi piją, albo bo czuję się niepewna w towarzystwie. Nabrałam na tyle pewności siebie, że nie jest mi to potrzebne tak jak kiedyś. Ta pewność siebie wzrosła wraz ze zwiększoną obserwacją i świadomością swojego ciała, a wraz ze wzrostem świadomości, znowuż to wzrasta pewność siebie :). To samo nakręcający się mechanizm. Obserwuję uważnie swoje ciało, skutki spożycia danych pokarmów i moich zachowań, nie ignoruję zmian na skórze, kondycji paznokci, włosów, wzroku, poziomu zmęczenia, jakości snu. Kiedy coś mnie boli, nie próbuję zagłuszyć tego tabletkami przeciwbólowymi, a słucham mojego ciała bo ono przez ten ból próbuje mi coś powiedzieć, że coś jest nie tak i że należy to zmienić. Zresztą od kiedy zdrowo się odżywiam, skutki uboczne „cheat meala” są od razu odczuwalne w postaci np wysypu niespodzianek na buzi, jakby moje ciało stało się na tyle silne, że zamiast kumulować w sobie te złe substancje, od razu próbuje się ich pozbyć. Z powodu tych wzmocnionych skutków ubocznych, czipsy, przetworzone, ciężkie jedzenie i inne „niezdrowości”, którym, kiedyś nie mogłam się oprzeć, powoli przestają być dla mnie pociągające i mija mi na nie chęć. Wolę jeść rzeczy, po których czuję się lekka i pełna energii (co nie znaczy, że nie pozwalam już sobie na małe dietetyczne grzeszki ;).
    Ważna jest dla mnie także aktywność fizyczna. Odkąd jem lżej, a mój organizm nie jest obciążony szkodliwymi substancjami w takim stopniu jak bywało to kiedyś, wysiłek fizyczny jest dla mnie mniej wyczerpujący i daje więcej radości. Obserwując swoje ciało zaczęłam dostrzegać, że ten „zastrzyk endorfin” to nie jakiś tam frazes z gazetki, a faktyczny efekt jaki zauważam na sobie po treningu. Teraz za każdym razem kiedy łapię doła, jestem w przedokresowym nastroju, czy stanęłam w kropce z projektami na uczelnię, staram się odstresować właśnie poprzez wysiłek fizyczny i mimo, że w kryzysowych momentach leniwa małpa w mojej głowie stawia opór, to po takim treningu czuję się o niebo lepiej. Nie muszę mieć najlepszych wyników, nie muszę się pokazać na Endomondo przed znajomymi, to wysiłek i dotlenienie dają mi radość i zdrowie, a nie lajki pod statusem.
    Mówiąc o lajkach i statusach nie sposób nie wspomnieć o kolejnym ważnym czynniku bardzo poważnie wpływającym na zdrowie jakim jest stres. Jeśli biegając czy robiąc cokolwiek innego myślisz o statusie jaki napiszesz, o tym jak zareagują na to ludzie i będziesz porównywał swoje kliknięcia z innymi, swoje osiągi ze statusami znajomych, to nie ma to nic wspólnego ze zdrowym podejściem. Należy pamiętać o zdrowym umiarze przy korzystaniu z social mediów, gdyż to co widzimy w internecie to jedynie zredagowany ułamek rzeczywistości z nałożonym filtrem. Jeśli twój wall na facebooku zaczyna sprawiać, że twoja samoocena siada, to warto zastanowić się, czy to faktycznie jest dla ciebie dobre? Czy to jest zdrowe? Warto od czasu do czasu odciąć się od całego tego zgiełku, przestać podglądać zretuszowane fragmenty życia znajomych i pobyć samemu ze sobą. Z najbliższymi, z rodziną, bez telefonów przy obiedzie. Docenić to co mamy, docenić to co osiągnęliśmy, nasze wysiłki i małe zwycięstwa bez porównywania się, kto lepiej, kto bardziej, bo żyjesz dla siebie, a nie dla pierwszego miejsca w rankingu polubień.

    Odpowiedz
  • 9 grudnia 2016 - 17:26
    Permalink

    Zdrowie, dla mnie to w 60% to co jem. Przede wszystkim wsypiam się, piję do 2 litrów wody dziennie, 3 razy w tygodniu uprawiam sport, jem dużo warzyw i lekkie posiłki co 3 godziny. Jestem dobrym znajomym z Chlorellą i Spiruliną. Cyklicznie powtarzam kuracje oczyszczające swojego organizmu. Jestem przeciwnikiem papierosów, a alkohol staram się ograniczać do wytrawnego czerwonego wina bez dodków siarczynów. Cenię sezonowe produkty z polskich upraw. Diete komponuję pod porę roku.
    Unikam:
    – żywoności przetworzonej
    – ciężkich potraw
    – olejów rafinowanych
    – mrożonych produktów

    Odpowiedz
  • 9 grudnia 2016 - 20:58
    Permalink

    Ja o swoje zdrobie dbam bardzo dokładnie.Codzienie biegam przez 30min to bardzo pomaga na krążenia i jest z tego przyjemność,potem jestem taka radosna i szczęśliwa.
    Jem warzywa i owoce one też są nam bardzo potrzebne do prawidłowego funkcjonowania w życiu. Nie jej m fast food ne tylko zabijają człowieka od środka.No i najważniejszy składnik piję dziennie 1,5 l wody.

    Odpowiedz
  • 9 grudnia 2016 - 21:00
    Permalink

    Dbam o zdrowie poprzez ruch. Codziennie staram się jak najwięcej spacerować, uprawiam sporty, a także uczestniczę systematycznie na lekcjach w-fu. Do tego ważne dla mnie jest również dobre odżywianie się. Nie zapominam nigdy o śniadaniu, porządym obiedzie i przekąsek w postaci przeróżnych owoców. Unikam zbyt tłustych posiłków i fast foodów.

    Odpowiedz
  • 9 grudnia 2016 - 22:04
    Permalink

    (motywacja +wiedza) x wysiłek +wytrwałość do kwadratu = SUKCES
    Wygrały marzenia…

    Odpowiedz
  • 9 grudnia 2016 - 22:41
    Permalink

    Lubię zaczynać dzień od niespiesznego śniadania. Najbardziej lubię te sobotnie i niedzielne. Powoli budzimy się do życia, robimy kawę, a potem przygotowujemy jedzenie dla całej rodziny. Zdrowe, pachnące naturą. Zawsze jest świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy, mleko od krowy, które kupuję w zaprzyjaźnionym sklepie, jajka od wiejskiej kury. Zaglądam do mojej szafki pełnej suszonych owoców, orzechów, migdałów, płatków i nasion, a także wielozbożowego naturalnego musli bez cukru. Makarony wymieniłam na razowe. Duży plus za cieniusieńki japoński makaron typu soba, pszenno- gryczany, pełnoziarnisty i ryż jaśminowy. W mojej kuchni gości również czerwona soczewica, która jest świetna do zagęszczania zup i sosów. Przegląd lodówki też wypada dobrze. W niej królują jogurty i maślanki naturalne oraz serek lihgt. Śmietankę- kremówkę (30%-procent) dawno już usunęłam z życia naszej rodziny. Można ubić lekko jogurt grecki i też będzie świetny deser. Kiełbasa? Nie! Nawet ta pyszna, sucha- jest tłusta. Lepiej mieć zawsze w domu puszkę tuńczyka w sosie własnym i puszkę białej fasoli. Odsączamy oba produkty i robimy sałatkę z dodatkiem czosnku i dobrej jakości oliwy oraz natki pietruszki. Można ją jeść na zimno lub lekko podgrzać i podać z razowym makaronem. Idę kupić pierś indyczą, którą sobie marynuję albo naszpikuję śliwką i upiekę- jest lepsza do chleba zamiast kiełbasy. I przede wszystkim robię zapas warzyw i owoców. Jesień i zima to nie jest czas na pomidory, choćby nie wiem jak ukochane! Pora na marchew, brokuły, białą rzodkiew, cukinię, pory, seler itp. Co ponurą jesienią i mroźną zimą przypomina smak lata? Przetwory, które są pyszne i zdrowe, bo zrobione własnoręcznie. Co daje mi zdrowe odżywianie? Spokój, dystans, poczucie prawdziwego smaku i zdrowie. Bardzo uważnie czytam etykiety na wszystkich produktach. Lubię slow food. Niezdrowe, szybkie lub przetworzone jedzenie po prostu mi nie smakuje. Zdrowo się odżywiając, na pewno nie tyjemy, a także samopoczucie mamy lepsze. Poza tym to polityka długodystansowa. Choroby wykluwają się przez całe lata. Nie wolno zaśmiecać organizmu. Poza tym do życia trzeba wprowadzić więcej ruchu, pozwolić sobie na więcej snu, oddać się swojej ulubionej pasji lub hobby, od czasu do czasu korzystać z sauny i bardziej zadbać o siebie.

    Odpowiedz
  • 10 grudnia 2016 - 00:01
    Permalink

    Staram się dla zdrowia codziennie biegać z samego rana
    – po takiej przebieżce wracam zawsze uradowana!
    To czas tylko dla mnie by na łonie przyrody
    Zrobić coś dla własnego zdrowia i urody!
    Zwykle jest trudno zmusić się do pierwszego kroku
    Więc zaczynam spacerkiem, by organizm nie doznał szoku
    Jednak po chwili to tylko frajda i przyjemność
    A moje płuca samoistnie powiększają pojemność
    Mięśnie z każdym krokiem nabierają siły
    A jak człowiek „wybiegany”, to nagle spokojny i miły!
    Po bieganiu zawsze czeka na mnie nagroda
    Zielony koktajl, a tuż obok niego –woda.
    Najpierw szklanka wody, najlepiej z plasterkiem cytryny
    Bo to w cytrusach się najchętniej chowają witaminy
    Potem szklanka koktajlu pełnego szpinaku
    A ja się czuję zrelaksowana jak po leżeniu na hamaku!
    Ciało zmęczone, ale umysł – wręcz przeciwnie!
    Tak, wiem, i dla mnie brzmi to nieco dziwnie!
    Lecz tak właśnie jest, że po takim bieganiu,
    Głowa jest oczyszczona jak po długim spaniu!
    Żadnych stresujących myśli, tylko zdrowe zmęczenie
    Taki poranek wprawia ciało w prawdziwe ukojenie!

    Odpowiedz
  • 10 grudnia 2016 - 13:41
    Permalink

    „Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz aż się zepsujesz”… co racja, to racja. Najczęściej póki zdrowie nam dopisuje nie troszczymy się o nie, nie pielęgnujemy go. A przecież nasze zdrowie to podstawa dobrego życia.
    W pewnym momencie swojego życia poczułam chęć na ćwiczenia, przyszło to najzupełniej naturalnie, myślę, że organizm wysyłał sam sygnały, że czas coś zmienić, że ma braki i swoje potrzeby.
    I fajnie, bo aktywność fizyczna jest bardzo ważna w dbaniu o zdrowie i co najważniejsze można zacząć się ruszać zawsze, w każdym wieku, potrzeba tylko trochę dobrych chęci. A korzyści z aktywności ruchowej są ogromne. Wystarczy 30 minut dziennie zwykłego spaceru, aby: czuć się silniejszym, lepiej spać, obniżyć poziom stresu, stracić na wadze zbędne kilogramy i kontrolować apetyt, zmniejszyć ryzyko zawału i cukrzycy, poprawić krążenie krwi, nauczyć się lepiej czuć w towarzystwie innych osób.
    Obecne czasy, pogoń za pieniędzmi, są nastawione na ciągły wysiłek umysłowy, więc o ten fizyczny trzeba zadbać samemu.
    Kolejna rzecz w drodze o najlepsze zdrowie to oczywiście dieta. I tu nie ma co się rozpisywać, bo zasady są proste, trzeba zdrowo jeść, a co to znaczy zdrowo? Dieta musi być bogata w błonnik, białko, witaminy, musi być odpowiednio zbilansowana, tak aby dostarczała nam wszystkich potrzebnych składników. Taka dieta nie wymaga suplementacji, pozwala na cieszenie się zdrowym, ładnym ciałem. Z mojego menu wykreśliłam napoje gazowane, fast foody, białe pieczywo. A wprowadziłam dużo wody mineralnej, pełnoziarniste pieczywo, makarony, różne kasze i ogrom warzyw, które chrupie cały dzień 🙂
    Oczywiście są dni kiedy mam ogromną ochotę na kebaba popitego piwkiem, wtedy nie robię z tego problemu i pałaszuję, ale nie jest to często. Jednak szkoda mi „zaśmiecać” mój organizm.
    Następny krok to stres i sen. A raczej brak stresu i odpowiednia ilość snu. I tu niestety różnie wychodzi, no ale kto w dzisiejszych czasach może żyć bezstresowo? Chyba nie znam takiej osoby. Niemniej staram się ten stres minimalizować a do łóżka kłaść się o przyzwoitej godzinie, by rano być wypoczętą.
    Idźmy dalej – badania profilaktyczne. I tu znów na własnej skórze odczułam co znaczy ich brak i odwlekanie wizyty u lekarza. Tak, tak, dostałam srogą nauczkę, ale na szczęście wyciągnęłam z niej wnioski i już nie ignoruję sygnałów mojego organizmu.
    I chyba już ostatnia, ale jakże przyjemna rzecz – sprawianie sobie przyjemności. Przyjemności, które wywołują uśmiech, podwyższają poziom hormonów szczęścia, sprawiają, że jestem zrelaksowana.
    Trzymam się powyższego i muszę przyznać, że w moim zdrowym ciele grasuje zdrowy duch 🙂

    Odpowiedz
  • 10 grudnia 2016 - 19:59
    Permalink

    Do zdrowia, gotowi… START!
    Proszę Państwa co za emocje, wyścig dopiero się zaczął, a już wyraźnie prowadzi hartowanie, tak hartowanie, tuż za nim domowy syrop wzmacniający, a na trzeciej pozycji aktywność fizyczna. Ale zaraz, akupresura prześcignęła aktywność fizyczną, zbliża się do domowego syropu wzmacniającego, po piętach depcze im już tran, a warzywa i owoce zamykają stawkę, ale może taka ich strategia, inni zawodnicy postawili na szybkość, a warzywa i owoce na wytrwałość. Hartowanie zwalnia, daje się wyprzedzić akupresurze, tran jest już na drugiej pozycji, potem domowy syrop wzmacniający. Aktywność fizyczna i warzywa z owocami idą łeb w łeb. Niesamowity wyścig, akupresura się potknęła! Wszyscy zawodnicy są już na ostatniej prostej, widać oznaki zmęczenia, tylko warzywa i owoce uwalniają jakby dodatkowe zapasy energii i po kolei prześcigają wszystkich, tak tak tak, to warzywa i owoce przekraczają linię mety jako pierwsi! Tuż za nimi hartowanie, potem domowy syrop wzmacniający, aktywność fizyczna, tran i na samym końcu akupresura. Cóż za wyrównany wyścig. Wszyscy zawodnicy udowodnili, że doskonale umieją zadbać o zdrowie. Niewiarygodne!

    Odpowiedz
  • 11 grudnia 2016 - 00:07
    Permalink

    D bam o zdrową dietę i suplementację, dostatecznie długi sen oraz pogodę ducha
    E nergicznie wprawiam ciało w ruch każdego dnia
    T emat używek jest mi zupełnie obcy
    O dpoczywam, ile potrzebuję i stres przy okazji redukuję
    X iążki i czasopisma o tematyce wellnessowej czytam z zainteresowaniem i w praktyce stosuję z pełnym zaangażowaniem.

    Odpowiedz
  • 12 grudnia 2016 - 15:55
    Permalink

    Witam, wyniki będą ogłaszane, czy zwycięscy zostaną powiadomieni w sposób prywatny?

    Odpowiedz
  • 3 stycznia 2017 - 03:39
    Permalink

    Teraz tylko świece młodość i zdrowie. Ekaterina Stepanova, 55 lat, Kercz Oczywiście ja, jak każda kobieta, chciałabym wyglądać młodziej niż ja. Ja nie szukam towarzyszami życia: Mam i ukochanego męża i dzieci, a nawet niedawno urodziła wnukiem. To po prostu nie jest fajne, kobieta, która wie, że wygląda dobrze, czuje się znacznie pewniej, lepiej, ciągle w świetnym humorze. Ale cechy twarzy są takie, że po czterdziestu była pokryta siecią zmarszczek. Oczywiste jest, że więcej było gorzej. Mój mąż, oczywiście, próbował mnie pocieszyć, że nie powinno być zdenerwowany, mówiąc, że miał coś do mnie kochasz, mimo wszelkich zmarszczek. Ale wciąż chciał coś zrobić, aby wyglądać młodziej. Niedawno widziałem reklamę Collamask śmietany – unikalny produkt, składający się z naturalnych składników. Postanowiłem zamówić tego narzędzia i spróbować. I tak się stało, jak teraz nie żałuje. Zaskakująco, lek naprawdę pomogło: On uwolnił mnie od całego siatką zmarszczek, wykonane skórę na twarzy tak miękki, jak gdyby był skórze dziecka. Więc wynik skuteczny nie spodziewałem. A mój mąż lubi to bardzo: mówi, jakby wehikuł czasu było to, że przyniósł go z powrotem do mnie trzydzieści pięć lat. Inna mówi, że pocałunek jest bardzo przyjemne dla skóry. I cieszę się, żeby ucałować jej męża. Dlatego bardzo dziękuję twórcom Kollamaska: byli w stanie wymyślić bardzo skuteczny lek. Autor Wiadomość Brak komunikatu Andrzej, 45 lat, Moskwa Kupiłem Collamask krem ​​do skóry twarzy młodszy wygląd, na zmarszczki na to było mniej. Fakt, że pracował jako aktor w teatrze i filmie, a zatem powinien zawsze wyglądać najlepiej. Oczywiście, aktorzy stosować inny makijaż, aby ukryć swój rzeczywisty wiek. Jednak oznaki starzenia się nie jest jeszcze ukryć makijażu. I wiele ładniejszy, jeśli reżyser mówi: Mniej makijażu, aktor i wygląda tak wspaniale! . Więc próbowałem kilka środków przed zatrzymał się na Kollamask. Środki chemiczne dodatki nigdy nie wziął, bo bał się negatywny wpływ na skórę. Innych leków nie jest zbyt skuteczny i tylko opisane kosmetyki przyczyniły się do uzyskania pożądanego efektu. Teraz jestem starszy niż trzydzieści pięć lat nie są dozwolone, nie tylko w kadrze, ale w życiu wyglądać młodo i pięknie. Recenzje specjaliści powinni zwracać szczególną uwagę na informacje zwrotne od lekarzy na temat cream Collamask zmarszczek, a także doświadczeń, które pozostawiają na temat tego narzędzia, Estheticians .

    Odpowiedz
  • 5 marca 2017 - 07:12
    Permalink

    Czesc, kochani! Czy bywa u was nastroj, gdy wszyscy denerwuja oraz caly swiat nie jest piekny? W takich czasach kazda kobieta staje sie dokuczliwa i histeryczna. W kazdym razie wszystkie te cechy nie sa atrakcyjne, wiec uratowac sytuacje moze tylko cud. W moim przypadku, poniewaz naleze do kategorii doroslych, slodkich i seksownych kobiet, takim cudem byly wczesniej nieznane mi krople na potencje „El Macho“ w miniaturowej butelce o jasnym pomaranczowym kolorze.

    STRONA meinebewertung!

    Odpowiedz
  • 17 czerwca 2017 - 20:16
    Permalink

    Drogie panie odchudzanie proponuje zaczac od motywacji, jak chcecie cos na motywacje, wpiszcie sobie w gogle: odchudzanie przed i po by sasetka

    Odpowiedz

Skomentuj Voodoo Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*