Przyjemność, czy uzależnienie? Sprawdź, jak cienka jest granica

Chyba stałam się trochę książkowym potworem. Wszystko, co wpadnie mi w łapki, czytam namiętnie. Od A, do Z. I chociaż zazwyczaj są to lektury biznesowe, to trafi się też czasem coś lekkiego. Tak też było z książką na jeden wieczór : Pułapki przyjemności Wydawnictwa Muza. Przyjemność, czy już uzależnienie? Uwierzcie, że sama byłam bardzo zaskoczona opowieścią autora!

Przyjemność, czy uzależnienie?

Okazuje się, że granica jest naprawdę cienka. Wiele razy mówimy o swoich pasjach w kontekście na przykład gotowania (a co za tym idzie – jedzenia), sportu, czy też zajęcia, które tak naprawdę jest naszą pracą.

Punkt ostatni, jakoś szczególnie chyba dotyczy właśnie mnie. Robię coś, co kocham – choć nie zawsze mam przyjemność z robienia tego dla korporacji – wolę skupić się na działaniach dla siebie. I wtedy właśnie – odpływam. Liczą się tylko kolejne efekty, tysiące napisanych słów, zwerbowanych klientów, kolejna, założona strona. Nie znam umiaru – tak bywa. Kiedy wpadam w taki wir pracy, uznając jednocześnie i oznajmiając światu, że to przecież tylko hobby – bo robię to dodatkowo – nie widzę tego, że moja pasja do słowa i działań marketingowych mogła już zupełnie świadomie przerodzić się w uzależnienie.

I całkiem poważnie zadałam sobie – czytając tą książkę pytanie – czy to przyjemność, czy już uzależnienie właśnie?

Chcieć więcej

To dobrze, czy źle? Gdzie kończy się ta cienka granica? Jak ją dostrzec,  i w którym momencie wykonać krok w tył, by nie było jeszcze za późno? I czy to ZA PÓŹNO naprawdę istnieje?

Pojęcia nie macie, jak wiele różnych uzależnień jest często skrywanych pod pojęciem przyjemność. A to wszystko przez endorfiny, które wydziela nasz mózg w chwilach, w których czujemy się szczęśliwi.

Wiecie, że jak przebiegniecie sobie jakiś gigantyczny dystans, to zostaniecie wręcz zalani falą pozytywnych emocji? Taki ODLOT, jest w stanie spowodować, że poczujecie się jakby wyłączeni z rzeczywistości. Od tego łatwo można się uzależnić. Nie potrzebujesz kawy, narkotyku, nikotyny – endorfiny pojawiają się też w innych sytuacjach. Kiedy jesz, kiedy uprawiasz seks – i można by tak wymieniać w nieskończoność.

Pułapki przyjemności to książka dająca do myślenia

I w mojej głowie też zrobiła niemałe spustoszenie, bo otworzyła mi oczy na wiele tematów, o których nie miałam pojęcia. Ton jest lekki i bardzo swobodny co sprawia, że nie masz ochoty odkładać lektury na później. Bardzo warto ją przeczytać. I nie jest to książka tylko dla wybranych, bo każdy z Was, odnajdzie w niej cząstkę siebie.

KONKURS

Mamy dla Was 2 egzemplarze tej książki. Wystarczy odpowiedzieć (w komentarzu pod tym postem) na pytanie: Jakie są Twoje, małe przyjemności, bez których nie potrafił(a)byś żyć?

przyjemność

pułapki przyjemności

W komentarzu, koniecznie też zostawcie swój adres mailowy. To z niego będziesz musiał(a) wysłać swoje dane adresowe w razie wygranej. Na odpowiedzi czekamy do 30.10.2017 włącznie. POWODZENIA!

 

 

Podziel się...Share on FacebookShare on Google+Tweet about this on TwitterShare on LinkedIn

19 thoughts on “Przyjemność, czy uzależnienie? Sprawdź, jak cienka jest granica

  • 27 października 2017 - 14:18
    Permalink

    Odkąd straciłam pracę, moje rozrywki bardzo się zmieniły. Dzień zaczynam od obejrzenia nowych konkursów w Internecie. Zwykle grywam w te bezpłatne. To moje małe przyjemności. Próbuję wykonać wszystkie zadania konkursowe, z różnych dziedzin, dzięki temu bardzo poszerzyłam swoją wiedzę ogólną. Rzadko wygrywam, zwykle nie są to wartościowe rzeczy, ale sprawiają mi wielką radość. Nie umiałabym zrezygnować już z grania, chyba, że wrócę do pracy, to wtedy pewnie nie będę znów miała czasu. Prócz konkursów, lubię czytanie książek. Kiedyś kupowałam wszystko, co ukazało się na rynku, a znajdowało się tematycznie w kręgu mych zainteresować czytelniczych. Obecnie najczęściej wypożyczam u kogoś książki lub dostaję w prezencie. Kiedy czytam, przenoszę się poza moje problemy. Z czytania nie zrezygnuję nigdy.

    Odpowiedz
  • 27 października 2017 - 15:47
    Permalink

    Do jednych z wielu moich „małych przyjemności”jest celebrowanie wolnego czasu,kiedy Dziatwa już zaśnie.Wtedy właśnie robię sobie pyszną herbatę w ulubionym kubku,wskakuję pod mięciutki kocyk i zatapiam się w lekturze ulubionych książek.Takie małe conieco a cieszy.Lubię także wyszukiwać różności papierniczo-dekoratorskie,wyhaczać promocyjne ich ceny i zatapiać się wtedy z dzieciakami w kreatywny świat.Sprawia mi to ogromną przyjemność i satysfakcję 🙂

    Odpowiedz
  • 27 października 2017 - 16:58
    Permalink

    Moja mała przyjemność to czekolada.

    Jest dobra na pochmurne jesienne dni.

    Jest dobra na wszelkie miłostki i miłości. Te spełnione i niespełnione. Największe spełnienie czekolada daje jako afrodyzjak. W tym wypadku jest niezastąpiona – jej smak (po)kocha każdy.

    Czekolada jest lepsza od wódki. Nawet, gdy jest gorzka nie uzależnia, a daje niezłego kopa, dodaje energii i zachęca do działania. Podbudowuje i nie otumania. Jest po prostu smaczna, choć na pozór nic szczególnego w niej nie ma.

    Kusi, wciąga i dodaje kilogramów. Jest słodka.

    Jedyną wadą czekolady jest to, że drogo kosztuje (11 zł duża). Być może dlatego czekolada jest idealnym rozwiązaniem dla silnych kobiet o bogatym wnętrzu i portfelu. W końcu lepiej jest dużo zapła_cić i umrzeć z przejedzenia się czekoladą, niż zapła_kać się na śmierć, gdy coś jest nie tak.

    Kobiety nie płaczą, czekolady jedzą.

    Odpowiedz
  • 27 października 2017 - 18:08
    Permalink

    Nie wyobrażam sobie życia bez ulubionej muzyki. Słucham jej jak tylko mogę – podczas nauki, sportu, gdy czuję się szczęśliwa i wtedy, gdy potrzebuję pocieszenia. Do tego zawsze pod ręką mam coś słodkiego aby umillić sobie chwile. Zdecydowanie jestem słodyczożercą i bez tych małych uprzyjemniaczy świat byłby zbyt okrutny.

    Odpowiedz
  • 27 października 2017 - 18:40
    Permalink

    Moją małą przyjemnością jest wyszywanie. To czas pełnego relaksu tylko dla mnie. Dzięki temu odstresowuję się i zamykam się we własnym świecie. Czuję się przyjemnie, gdy potem powstają piękne obrazy, które cieszą moje oko i bliskim, którym niejednokrotnie je daruje na różne okazje

    Odpowiedz
  • 27 października 2017 - 23:57
    Permalink

    Moja mała przyjemność bez której nie umiałabym żyć to filiżanka kawy o poranku. Jest w niej coś, co powoduje że poprawia mi humor, dzięki niej nawet najgorszy dzień staje się do zniesienie. Uwielbiam się delektować nią , czuć jej zapach, smak… To zawsze daje mi dużo pozytywnych emocji 🙂

    Odpowiedz
  • 28 października 2017 - 15:33
    Permalink

    Moja mała przyjemność to jazda na rowerze. Uwielbiam wyruszać moim dwukołowcem w nieznane, czuć wiatr we włosach i delektować się pięknymi widokami. Nic tak jak rower nie poprawia mi humoru, rower jest moim lekiem na całe zło…

    Odpowiedz
  • 28 października 2017 - 21:11
    Permalink

    Nie potrafię żyć bez uwieczniania chwil…bez chodzenia z aparatem …cykania dni tygodni miesięcy moim dzieciom…bez skuleniem się nad biedronką podziękowaniem że jest tu i uwiecznieniem tego momentu. Jestem narkomanką obecnej chwili która chce zatrzymać ten moment na zawsze, przetrzymać piękno na dłużej bez tego nie mogę życ.

    Odpowiedz
  • 29 października 2017 - 16:05
    Permalink

    Spotkania z przyjaciółmi. Życie rzuciło nas po różnych częściach kraju, ale nie przeszkadza nam to w regularnym odwiedzaniu się. Właściwie, to nawet się cieszę, że nie mieszkamy w jednym mieście, bo nasze widzenia wiążą się z podróżami, podczas których mam czas na nadrobienie zaległości książkowym, zwiedzaniem nowych kawiarni, restauracji i miejsc. I sam nie wiem która część tych wypadów najbardziej mnie kręci.

    Odpowiedz
  • 29 października 2017 - 17:32
    Permalink

    Przyjemność bez której nie mogę się obejść, to częste spotkania z moją psiapsiółką, w czasie których:
    – omawiamy wszystkie rozdzierające serce przeżycia,
    – wspieramy się w odwiecznej walce z cellulitem,
    – wysłuchujemy wszelkich zwierzeń,
    – ratujemy się nawzajem przepisem na szarlotkę bez zakalca,
    – pokrzepiamy drinkiem, gdy okazuje się że faceci są beznadziejni,
    – doradzamy przy wyborze szałowej kiecki,
    – wyrywamy się na nieziemską imprezę, która pozwoli zapomnieć o wszystkich smutkach i smuteczkach 🙂

    Odpowiedz
  • 29 października 2017 - 22:37
    Permalink

    Miłość jest wielka,
    miłość sen życia daje,
    czasem jednak sprawdza się
    zdanie KOCHAM to piękne słowo KO szybko odchodzi CHAM zostaje…………..
    i wtedy zostaje książka, która smutki rozstawia po kątach

    Odpowiedz
  • 29 października 2017 - 22:49
    Permalink

    moją małą Wielką przyjemnością jest odkrywanie świata z moją 7 miesięczną córką 🙂 po 7 latach starań ja 33 letnia skoncentrowana na sobie kobieta zostałam matką. Matka która po przeczytaniu mnóstwa poradników i książek o tematyce dziecięcej myślała ,że już wszystko wie i będzie idealną matką . ha ha ha naiwna ja chciałam byś matką superbohaterką taką idealną bez skazy . Teraz zamiast prasować sterty ciuszków biorę córkę i psa i jedziemy do lasu. Pada deszcz folia na wózek ja deszczówka i na spacer. Dynia zawsze twierdziłam ,że nie lubię a teraz zajadam się nią już 3 tydzień:) zamiast modnych różowych ciuszków Pola nosi dziergane prze zemnie sweterki. u fryzjera byłam 4 miesiące temu , makijaż zrobiłam może z 2 razy, schudłam bez diety. Znajomi chwalą ,że super wyglądam ,że widać na mej twarzy szczęście. Cóż chcieć więcej. A tak naprawdę największą mą przyjemnością jest stojąc przy łóżeczku spojrzeć na nią i pomyśleć co jej jutro nowego pokażę 🙂

    Odpowiedz
  • 30 października 2017 - 08:19
    Permalink

    Moja mała przyjemność to kawa ,nie potrafię bez niej funkcjonować do tego stopnia,że w dniu pobierania krwi,kiedy powinno się iść na czczo ,musiałam upić przynajmniej dwa łyki tego boskiego napoju. Tak wiem, to już uzależnienie.I choć zdaję sobie z tego sprawę,nie potrafię inaczej. 6:30 kawa,9:00 kawa,11:00 kawa,1500:kawa,zdarza się i o 18:00. Nie potrafię z tym walczyć i nie chcę. Do czasu…..

    Odpowiedz
  • 30 października 2017 - 10:05
    Permalink

    Moja mała przyjemność to chwila na przepyszna kawka z słodkim ciastem 🙂

    Odpowiedz
  • 30 października 2017 - 15:41
    Permalink

    Moja mała przyjemność to czas spędzany na czytaniu książek!
    Książki są moim ogromnym uzależnieniem i podobnie jak Ty czytam wszystko co mi w ręce wpadnie! Dlatego dla mnie największą przyjemnością jest usiąść z książką w ręce i w pełni oddać się lekturze! Wręcz zatracam się bez pamięci zapominając, że w ogóle czas płynie!

    Odpowiedz
  • 30 października 2017 - 15:43
    Permalink

    Moją małą przyjemnością jest poznawanie. Uwielbiam poznać nowych ludzi, miejsca, jedzenie, muzykę i wiele innych. Doświadczanie nowych wrażeń sprawia, że czuję się szczęśliwy. Moje życie jest spontaniczne i przynosi mi nieoczekiwane niespodzianki. Dzięki nowym znajomym uczę się każdego dnia czegoś o sobie. Każda odbyta podróż to zaskakująca przygoda, która pozwala mi na odkrywanie kultur. Jestem zaskoczony otaczającym światem i czuje się dobrze, gdy mogę zrozumieć go w jak największym stopniu.

    Odpowiedz
  • 30 października 2017 - 18:08
    Permalink

    Pasja to podróże, sport, ludzie. To wszystko się razem zazębia.
    Podróżuję głównie z rowerem, to jest świetny sposób na zwiedzanie nowych, ciekawych miejsc, świata, poznawanie nowych ludzi…
    Równiez startuję w amatorskich zawodach – od wielu lat, ustalając sobie jakieś cele. Jednak wszystko (jak ja uważam) robię z „głową” – nie zaniedbuję znajomych, rodziny, pracy.
    Gdy coś boli, odpuszczam, to znak, że organizm powinien przeczekać, broni sie, a nie „faszerować” lekami (chemią) czy wręcz „dobijać” mięśnie itd (szkoda, że nie wszyscy znajomi „sportowcy” mają takie podejście.
    Sport ponadto kształtuje charakter…
    Wspomnienia z podróży czy zawodów to coś, co zostaje w mojej głowie, tego nikt mi nie odbierze, tego nie da się kupić.
    To taka dawka emocjonalna. Coś bez czego nie potrafię żyć

    Odpowiedz
  • 30 października 2017 - 19:45
    Permalink

    Moją małą przyjemnością jest codzienny wieczorny telefon do mamy. Ponieważ mieszkamy na dwóch krańcach Polski jest to nasza jedyna forma kontaktu przez długi czas. Ja jestem singielką – ona wdową od kilku lat. Dzwonię do niej codziennie. Jest moją najlepszą przyjaciółką. To jej opowiadam jak minął mi dzień, zwierzam się z trosk, mówię o swoich smutkach, nadziejach i radościach. Nie wyobrażam sobie dnia bez przyjemności jaką daje mi rozmowa z Mamą – osobą, którą kocham najbardziej na świecie.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*